Pomysł z sadzeniem lnu.
Pewnego dnia w mojej głowie narodził się pomysł na posadzenie lnu i samodzielną obróbkę lnu dla uzyskanie włókna. Jako osoba działająca dość szybko za dużo się nie zastanawiałam, poszperałam trochę w sieci i niestety za wiele informacji nie znalazłam. Kilka filmików o elementach obróbki lnu i to wszystko. To mnie specjalnie nie zraziło. Postanowiłam spróbować.
Gatunek ma znaczenie – len włóknisty.
Dostałam cztery gatunki lnu, zasiałam je w ogrodzie i czekałam co z tego wyrośnie. Len rzuciłam – rozsiałam na przekopanym fragmencie i lekko przykryłam ziemią (rozrzucałam ziemię samo jak ziarna lnu), żeby wiatr nie rozwiał, albo ptaki nie zjadły. Dwa gatunki lnu okazały się włóknistymi, dwa ziarnistymi. Pamiętajcie przy wyborze lnu, aby zaznaczyć, że szukacie lnu włóknistego. W łodygach lnu ziarnistego nie ma ani nitki włókna. Gatunki włókniste były zdecydowanie wyższe, około 1,20 m. Pozostały len uzyskał wysokość 0,5 m.
Ziemia, słońce i woda.
Posadziłam len w moim ogrodzie, w dwóch różnych częściach. Ziemia jest piaszczysta, nawożona kompostem, a miejsce w pierwszej części dnia słoneczne, później zacienione. Len ładnie wyrósł. Był regularnie podlewany i sporadycznie oczyszczany z chwastów.
Wyrywanie lnu
Zaczęłam wyrywać len, kiedy zielone łodygi zaczęły powoli zmieniać kolor na żółtawy czyli w połowie sierpnia. Zdecydowałam, że zbiorę również niski len (ziarnisty) i zastanowię się nad jego wykorzystaniem. Len powiązałam w pęczki grubości około 5cm średnicy. Zwracałam uwagę, żeby nie były zbyt duże, tak żeby len mógł powoli schnąć na słońcu.
Piszę wyrywanie, a nie zrywanie, świadomie, ponieważ musimy wyrwać całą roślinę z korzeniami.
Dlaczego? Bakterie zawarte w korzeniach i piasku są potrzebne w procesie roszenia i zmiękczania łodygi.
Suszenie lnu
Zebrane pęczki lnu ustawiłam w małe stogi i wysuszyłam. Następnie przyszedł czas na kolejny etap obróbki lnu czyli roszenie lub moczenie. Nie wiedziałam, która metoda jest lepsza więc część lnu położyłam w szklarni i polewałam go raz dziennie wodą, tak, żeby był mokry. Drugą część zamoczyłam w wannie z wodą. Len w wannie leżał około dwóch tygodni aż woda zaczęła wydzielać bardzo nieprzyjemny zapach. Wtedy zebrałam jeden i drugi len. Teraz nastąpił etap mycia łodyg lnu. Szorowałam łodygi ryżową szczotką aż do uzyskania ładnego jasnego koloru. Był to najtrudniejszy fizycznie element pracy. Potem nastąpiło suszenie wyczyszczonego lnu. Ustawiłam go w piwnicy, obok pieca CO . Bałam się , że w chłodniejszym miejscu może spleśnieć.
Zatrzymałam się na tym etapie obróbki lnu. Pozostawiłam całe, długie łodygi w pięknym złotym kolorze razem z ziarnami. Część lnu uległa częściowemu zmiędleniu czyli łodyga zaczęła się kruszyć i włókno wyszło na zewnątrz. Część zrobiła się wiotka jak trawa, ale zdecydowana większość zachowała kształt.
To, czego nie zrobiłam .
Nie przeszłam do etapu oddzielenia nasion od łodygi, międlenia czyli połamania łodygi i wydobycia włókna, czesania lnu czyli oczyszczenia włókien z zabrudzeń i krótkich fragmentów.
Po tych wszystkich czynnościach pozostaje usiąść do kołowrotka lub wrzeciona i uprząść lnianą nitkę.
W następnym artykule przedstawię jak wykorzystuję len w moich pracach.
Życzę Ci udanej pracy przy własnych tkaninach.
Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny lub Cię zainspirował? Daj mi znać w komentarzu.
Masz pytania? Uwagi? Napisz do mnie w komentarzu.
Gratuluję pomysłu i realizacji. Bardzo ciekawe doświadczenie, spora dawka nowej dla mnie wiedzy, Będę czekała na ciąg dalszy.
Dziękuję. Było, i jest, to bardzo interesujące doświadczenie. Cieszę się, że artykuł jest wartościowy i przynosi nowe informacje. Pozdrawiam.