Oczyszczanie lnu.
Kiedy zabrałam się do pracy z lnem wiedziałam, że będzie to dużo pracy, ale to co sobie wyobrażamy, przeczytamy, zobaczymy jest tylko teorią. Eksperyment? Oczywiście! Praktyka przy oczyszczaniu okazała się bardzo czasochłonna i żmudna oraz męcząca fizycznie.
Przypomnę, że roszenie wykonałam na dwa sposoby – mocząc jedną partie lnu w wannie i rozkładając drugą w szklarnie, gdzie regularnie polewałam go wodą. Więcej przeczytasz tutaj.
Praca fizyczna.
Zroszony len jest miękki a przez to podatny na zniszczenie. Zachowałam gniazda nasienne, na które też musiałam uważać. Oczyszczenie łodyg lnu z ciemnej wierzchniej warstwy zajęło mi zatem dużo czasu. Mokry len wyjmowałam z wanny (lub szklarni) i obcinałam korzenie, które już są niepotrzebne. Dzieliłam len na pęki, płukałam z pierwszego brudu i zgniłej wody. Następnie przy pomocy starej szczotki do podłóg ścierałam ciemną warstwę w kierunku od gniazd nasiennych do korzenia. Jednocześnie len płukałam, żeby sprawdzić czy jest już w całości wyczyszczony. Tę czynność powtarzałam kilkakrotnie aż do uzyskania jasnego, czystego koloru.
Łodyga lnu zerwana z pola jest szara tak jak naturalna przędza lniana. Po oczyszczeniu otrzymujemy przepiękną złotą łodygę, którą możemy wykorzystać na różne sposoby. Tutaj więcej o lnie w moich pracach.
Piękny.
Efekt końcowy jest piękny, ale wysiłek duży. Czy podjęłabym się takiej pracy po raz kolejny? Znając siebie, wiem że tak. Złoty len stanowi piękną ozdobę w moim domu, a jednocześnie jest materiałem, z którego korzystam w moich pracach.
Zapraszam do obejrzenia mojego krótkiego filmu o oczyszczaniu lnu.
Życzę Ci udanej pracy przy własnych tkaninach.
Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny lub Cię zainspirował? Daj mi znać w komentarzu.
Masz pytania? Uwagi? Napisz do mnie.
0 komentarzy